Scroll Top

Slow marketing – czy to się może udać?

2

W biznesie chodzi o sprzedaż. Zadaniem marketingu jest wsparcie sprzedaży i dowiezienie wyniku. Czy da się sprzedać więcej, gdy marketing wejdzie w tryb slow?

Pojęcie “slow” łatwo powiążemy z jedzeniem, bo przecież lubimy jeść w małych knajpach, gdzie właściciel mówi do nas po imieniu, a kelnerka bez pytania serwuje nam ulubionego burgera. Zmęczeni ciągłym pośpiechem, oswoiliśmy się też z pojęciem slow life i z lekką zazdrością przyglądamy się tym, którzy łapią wolniejszy rytm życia. Slow może być moda, kosmetyki, podróże…ale czy marketing?

Marketing to wieczny wyścig.

Ścigasz się o uwagę, rozpoznawalność, a wreszcie zakup Twoich produktów. Wynik musi się zgadzać. W końcu Prezesa każdej firmy interesują cyfry, no i ilość zer na końcu. Czas to pieniądz, więc nie mamy czasu do stracenia. Czy aby na pewno?

Podkręcone KPI-e, dążenie do szybkich efektów i skoncentrowanie marketingu w sferze online, doprowadza do eksploatacji odbiorców naszych usług i produktów. Ludzie zwyczajnie są zmęczeni. Milionem powiadomień na smartphonie, atakującą zewsząd reklamą “Kup Teraz”, podprogowym przekazem w prawie każdym czytanym newsie. Manipulacją, zwykle opartą na strachu, która ma wywołać last klik zakupowy. “Pozostały już ostatnie 2 miejsca”, “tę ofertę ogląda w tej chwili 5 osób”, “promocja wygasa za 2 h”. Ok, ale to sprzedaje, powiesz.

Zatem pędzisz dalej. Współczynnik odrzuceń rośnie, ale to nic, bo chwytamy nowych i tak robimy wyniki, skalujemy biznes. To dobra strategia, tylko czy długoterminowa? Nagle, sprzedaż zwalnia, a grupa odbiorców zaczyna się kurczyć. Zyskaliśmy jednorazowych klientów, ale czy powracających fanów naszej marki? Skupiając się wyłącznie na szybkiej sprzedaży, w pośpiechu zapominamy, że w ten sposób nie mamy szansy stać się ulubieńcami klientów. Co za tym idzie, jak tylko zobaczą u konkurencji dodatkową wartość, opuszczają nas z hukiem.

Jak przełączyć marketing w tryb slow?

Zainteresowanie trendem slow w biznesie, to nic nowego. Rośnie popularność lokalnych rzemieślników i usługodawców, którzy eksponują wartości szczególnie im bliskie. Często ich przekaz oparty jest na ekologii, uważności, weganizmie, wspólnocie, wolontariacie, samorozwoju, wschodnich religiach czy mindfulness. To więcej niż lokalne biznesy. To też miejsca, które łączą ludzi o podobnych poglądach i stylu życia. Wydaje się, że w przypadku takich marek slow marketing będzie się sprawdzał. Ale co z dużymi markami jak np. Amazon?

Co dla mnie oznacza slow w marketingu?

Czymkolwiek się nie zajmujesz, potrzebujesz od czasu do czasu stanąć i zastanowić się nad kierunkiem, w którym zmierzasz. Rozejrzeć się, gdzie teraz jesteś i z kim. Zweryfikować, czy to, co robisz jest zgodne z Twoimi wartościami. Pomyśleć nad intencją, którą wkładasz w zadanie. Dzięki temu masz większą szansę poczuć na końcu drogi spełnienie i satysfakcję z sukcesu lub wyciągniętej lekcji. W marketingu także warto znaleźć na to czas.

Marketing w trybie slow, to działania promocyjne oparte o bardzo dobrą znajomość swojego odbiorcy, ciągłe dbanie o podsycanie uczuć w relacji z odbiorcą, świadome słuchanie i odpowiadanie na oczekiwania, włączenie go do procesów twórczych marki. Tak, by podejmowane kluczowe kroki przez firmę, czy to strategiczne, PRowe czy promocyjne były spójne z wartościami grupy docelowej. To wyzbycie się rzucania makaronem o ścianę, w nadziei, że coś się przyklei i sprzeda. To zanurzenie się w świecie odbiorcy, ze spokojem poznanie jego pragnień i poprowadzenie go za rękę, do naszych rozwiązań.

Czy biznes jest na to gotowy? Zdecydowanie, wygląda na to, że dokładnie tymi wartościami kierują się największe marki.

Kiedy powiesz sobie dość…

Zawód marketera jest wymagający. Wielu z moich kolegów i koleżanek z branży, zaliczyło wypalenie zawodowe. Od marketingowców wymaga się kreatywności, zmysłu analitycznego, świetnej organizacji pracy, ciągłego rozwoju i nadążania ze zmieniającymi się nieustannie narzędziami, trendami i technologią. Do tego dochodzi ciśnienie na wynik i jak wynika z raportu Marketing Survey 2020 Piotra Golczyka z MKT OUT, średnie zaufanie do pracy marketerów, które rośnie wyłącznie w odniesieniu do wyników sprzedażowych.
Marketer ma być pomysłowym robotem, więc jego działania stają się automatyczne, a tym samym pozbawione cennej wartości, jaką jest skoncentrowanie na prawdziwych emocjach, empatii, relacjach i historii. W efekcie, w dłuższej perspektywie jakość marki na tym traci, a jej klienci odchodzą przez okazanie im należytego szacunku. Budowanie świadomej więzi z klientem wymaga postawienia go w centrum uwagi. Pozostawienie w poczuciu, że jest dla marki kimś ważnym i doskonale znanym. Personalizacja, obecna dziś choćby u brandów, takich jak Netflix czy Spotify sprawia, że użytkownik czuje się wyjątkowo, bo nie jest tylko cyfrą w excelu przychodów marki. Tuż przed sylwestrem, Spotify każdemu użytkownikowi wyświetla podsumowanie z listą ulubionych utworów słuchanych przez mijający rok. Ludzie dzielą się tym bardzo chętnie, zalewając nimi social media. Czują się wyjątkowi, wyróżnieni. Lubią markę, która ich docenia i wie o nich tak dużo.

Być może od dawna prowadzisz swoją markę w trybie slow, nie zdając sobie z tego sprawy? A może to jest ten moment, kiedy warto się zatrzymać na chwilę zadumy na tym, co może działać lepiej? Jeśli masz na to ochotę, podziel się ze mną swoimi odczuciami w komentarzu.

Zostaw komentarz